niedziela, 15 lutego 2015

7. Sukces.






“A man is a success if he gets up in the morning and gets to bed at night, and in between he does what he wants to do.”

Bob Dylan



Kasia (klik) zaproponowała stworzenie artykułu, w którym opiszemy nasz największy sukces. Czytałam o tej akcji jakiś czas temu i teoretycznie dawno już powinnam o tym zapomnieć. Jednak temat w jakiś dziwny sposób mnie poruszył i nie chciał wyjść z głowy.

Motywowanie do osiągania sukcesów jest ostatnimi czasy modne i poczytne. Wytyczanie sobie celów i dążenie do nich stało się sensem życia samym w sobie. Ludzie patrzą na siebie nawzajem przez pryzmat posiadania i zajmowanego stanowiska. Biegniemy coraz szybciej i coraz dalej. Pęd do kariery stał się nieodzowną częścią naszej egzystencji.


Owszem, nasze życie staje się podróżą w określonym kierunku. Jednak często jest to wycieczka z papierową torbą na głowie.

____________________________________________________________________

Definicja sukcesu.
____________________________________________________________________


Powinniśmy odpowiedzieć sobie na jedno zasadnicze pytanie: co tak naprawdę uznajemy za sukces? Czy są to miliony na koncie? Bycie sławnym i rozpoznawalnym? Posiadanie biznesu o zasięgu globalnym? Odkrycie, pozwalające zmienić oblicze tego świata? Pomaganie innym? Bycie szczęśliwym?



____________________________________________________________________

Fabryka szczęścia. 
____________________________________________________________________

Porady dotyczące podniesienia naszej efektywności i wydajności atakują nas z każdej strony. Są tak powszechne, że naprawdę ciężko jest się przed nimi bronić. Portale, blogi, książki i poradniki bombardują nas informacjami i wskazówkami, na temat tego co i jak powinniśmy robić. Określają jak i w którym kierunku powinniśmy dążyć, inaczej nie osiągniemy sukcesu i nasze życie spełznie na niczym.

W rezultacie, wywołują w nas dziwne poczucie, iż musimy to wykonać, bo przecież to łatwe. Jeśli Ci się nie uda, jesteś takim trochę nieudacznikiem. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo krnąbrnym i leniwym stworzeniem jesteś jeśli nawet nie spróbujesz. Czasem zamiast motywacji kształtuje się poczucie niskiej wartości i wywołuje wyrzuty sumienia.

Tutaj powinna się zapalić czerwona lampka:  dlaczego ktoś ma Ci dyktować co powinieneś robić w swoim życiu? I jak to się dzieje, że wierzymy w to, iż zrzucenie kilku kilogramów i osiągnięcie figury modelki zwiększy naszą samoocenę o tysiąc procent, że nowy samochód podniesie temperaturę naszego związku, a skończenie najbardziej prestiżowej uczelni uczyni nasze życie mlekiem i miodem płynącym.




____________________________________________________________________

Nie czekaj na jutro, „bądź” już teraz. 
____________________________________________________________________

Cokolwiek definiujesz jako sukces, zawsze jest to coś czego szukasz i na co czekasz. Coś co istnieje w przyszłości. Przejawia się tutaj pragnienie osiągnięcia czegoś i jednoczesne przeświadczenie, że obecnie nie jesteś w miejscu, w którym chcesz być i nie jesteś tutaj szczęśliwy. Cel tak ważny, że jesteś w stanie poświęcić dla niego spotkania z przyjaciółmi, czy nieprzespane noce, mówiąc sobie, iż jak tylko TO osiągniesz, twoje życie będzie niczym z bajki.
Jednak z tymi powierzchownymi sukcesami często jest tak, że jak tylko osiągasz jedno, sięgasz po następne. Inni ludzie mają, to ty też powinieneś. Dążenie do sukcesu stało się swego rodzaju pułapką. Okazuje się, że tak naprawdę nigdy nie masz dosyć. Wyznaczasz sobie cel, osiągasz go i zamiast cieszyć się tym dokonaniem, wyciągasz ręce po kolejny. Są na świecie ludzie, którzy mają kwadryliony dolarów na koncie. Posiadają majątki z których nie są w stanie korzystać i pieniądze których nie da się wydać. Co ciekawe, ciągle chcą więcej.

Zmierzanie do sukcesu jest trochę jak podróż z papierową torbą na głowie – co z tego że mijamy piękne krajobrazy, spotykamy wartościowych ludzi, skoro i tak tego nie dostrzegamy.



____________________________________________________________________

Prawdziwy sukces. 
____________________________________________________________________


Sukces nie polega na osiągnięciu czegoś w przyszłości. Czas płynie nieubłaganie, więc może warto czasami przystanąć i zastanowić się czy naprawdę nadal chcemy brać udział w tym nierównym i pozbawionym sensu wyścigu. Wyskoczmy z tej pędzącej machiny i zacznijmy żyć tu i teraz. Sukces to nie osiąganie i dążenie do czegoś, lecz robienie tego co się kocha tu i teraz.

Czy można więc powiedzieć, że dbam o sukces? Jeśli sukcesem nazwiemy wszystko, co sprawia nam radość i o co z miłością dbamy, muszę przyznać, że jest dla mnie niesamowicie istotny.  Jednak jeśli „sukces” jest mniej lub bardziej sensownym zajęciem, które w sumie nie ma dla nas znaczenia, a jest jedynie drogą i narzędziem prowadzącym nas do osiągnięcia czegoś innego tak naprawdę nie ma żadnej wartości.


Zapomnijmy więc o „sukcesach” i spróbujmy znaleźć radość, pasję, przyjemność i miłość teraz, w tym momencie. TO jest prawdziwy sukces, który możemy osiągnąć, bez żadnych kursów, czy specjalistycznych metod. Wystarczy zacząć to robić.



____________________________________________________________________

Mój sukces. 
____________________________________________________________________


Mogłabym pisać o studiowaniu na uczelniach zagranicznych. O tym że nauczyłam się w rok hiszpańskiego tylko po to by studiować w Hiszpanii. O tym że postanowiłam studiować dwa kierunki równocześnie. O tym że byłam w stanie wstać o świcie i zorganizować sobie dzień tak by nie uronić ani kropli, pracować na dwa etaty, uczyć się języków, robić dyplom i jeszcze starać się gdzieś pomiędzy wygospodarować czas dla bliskich i przyjaciół.  To wzbudza uznanie u ludzi, podziwiają, chwalą za ambicję i zdolność organizacji czasu.

Jednak ja za swój sukces uznaję próbę ucieczki z wyścigu i przejścia na bardziej świadomą stronę życia ;) Skupienie się na tym co naprawdę jest dla mnie ważne i daje mi satysfakcję. Odkrywanie coraz to nowych umiejętności, poszukiwanie naturalnych metod pielęgnacji zdrowia, urody czy dbania o dom. Opieranie się na wartościach ponadczasowych, jakimi są rodzina i przyjaźń.

To swego rodzaju próba odzyskiwania życia, tego prawdziwego, tego które dzieje się tu i teraz, którego wyznacznikiem jest chwila obecna a nie domniemany sukces czekający nas za kilka lat. Wyprawa jest ciężka, ponieważ od dziecka wpaja się nam inne wartości.  Już w szkole podstawowej czy przedszkolu dzieci uczą się rywalizacji, oraz tego iż nauka to potęgi klucz i że bez pracy nie ma kołaczy.

Na szczęście moi rodzice są zupełnie inni. Nauczyli mnie myśleć i patrzeć na świat innymi kategoriami. Mimo wszystko, chyba potrzebowałam doświadczyć wszystkiego na własnej skórze i wyczuć punkt zwrotny. Ukończyć jedne studia, w międzyczasie zacząć następne, pracować w różnych firmach, by uświadomić sobie, że tak naprawdę tylko powielam utarty już przez miliony ludzi schemat, w którym wydawanie i zarabianie pieniędzy staje się celem nadrzędnym.


Mogłabym więc brnąć w to dalej, zdobywać kolejne tytuły, wyróżniać się w pracy. Jednak nie czuję żeby to czyniło mnie człowiekiem sukcesu. A już tym bardziej człowiekiem szczęśliwym.

35 komentarzy:

  1. No właśnie, dla każdego sukces oznacza coś innego. I tak, dla niektórych obiet będzie to np. posiadanie męża i gromadki dzieci oraz prowadzenie idealnego domu dla swojej kochanej gromadki. Ktoś z boku nazwie takie kobiety stworzeniami bez ambicji, a one właśnie są w fazie tworzenia wlasnego sukcesu. Bo sukces to życie w zgodzie ze sobą, zadowolenie z tego jak żyjemy, co robimy, odczuwanie szczęścia. Można zaliczyć mnóstwo celów i jednocześnie żyć w depresji - to już raczej nie jest sukces...

    OdpowiedzUsuń
  2. pieceofsimplicity15 lutego 2015 20:27

    Dokładnie tak, każdy uważa coś innego za sukces i tak naprawdę właśnie to jest fajne - każdy może iść w swoim własnym kierunku. Najważniejsze żeby po prostu wiedzieć co dla nas jest ważne i świadomie wybierać. I tak, też spotkałam się nie raz ze stwierdzeniem, iż kobiety dbające o dom i rodzinę przejawiają brak ambicji, czego niestety zupełnie nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. pieceofsimplicity15 lutego 2015 20:28

    Prawda, umiejętność poszukiwania swojej własnej drogi i rytmu powinna być w nas kształtowana już od samego początku. Niestety jest zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maria Nowińska15 lutego 2015 21:09

    Bardzo fajny wpis, kolejny, który przeczytałam z dużą przyjemnością :) Skuces dla każdego znaczy coś zupełnie innego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe podejście, prawda jest taka że każdy ma swoje oczekiwania i dla każdego sukces nie koniecznie to samo znaczy:))

    OdpowiedzUsuń
  6. pieceofsimplicity15 lutego 2015 21:24

    Bardzo mnie to cieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. pieceofsimplicity15 lutego 2015 21:25

    Dlatego należy świadomie wybierać to do czego się zmierza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem sukces wcale nie powinien wiązać się z porównaniem siebie do innych. Niech sukcesem będzie walka z naszymi słabościami a nie dążenie do bycia lepszym od wszystkich. Zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy, zdolniejszy, bogatszy...
    Wybierajmy cele w oparciu o nasze własne pragnienia i uczucia. Bardzo boli mnie to, że dziś ludzie stają się gęstą masą osób, zamiast życzliwych sobie, kładącą sobie wzajemnie kłody pod nogi i życzący wszystkiego najgorszego :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny tekst. Masz sporo racji, jestem na podobnym etapie i dość podobnie definiuję sukces. Świadoma, pełna wrażeń droga, a nie "atrakcyjny" cel. Pełnia smaków a nie gruszki na wierzbie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne jest to, że dla każdego tym sukcesem będzie coś innego :)

    Dlatego też trzeba wiedzieć czego się chce i do czego się dąży..

    OdpowiedzUsuń
  11. Pojęcie sukcesu będzie miało inne znaczenie dla każdego. Nie każda rzecz czy cecha ma taką samą wartość dla innego człowieka. Poradniki są i będą istnieć, nie uważam jednak, że jesteśmy nimi bombardowani. Kto zechce ten sięgnie po interesującą go pozycję. Należy nie wiązać też sukcesu z porównywaniem się do innych jak jest napisane komentarz wcześniej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. pieceofsimplicity16 lutego 2015 21:41

    Porównywanie się do innych chyba jeszcze nigdy nikomu na dobre nie wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. pieceofsimplicity16 lutego 2015 21:41

    Właśnie, droga :)

    OdpowiedzUsuń
  14. pieceofsimplicity16 lutego 2015 21:43

    Co do rzucania kłód pod nogi, zawsze warto zacząć od samego siebie i uśmiechnąć się do sąsiada z samego rana, zamiast życzyć mu żeby spadł ze schodów i złamał nogę :) takie "dobro" zawsze do nas wraca :)

    OdpowiedzUsuń
  15. pieceofsimplicity16 lutego 2015 21:44

    I właśnie dzięki temu nie wszyscy musimy iść tą samą drogą i w tym samym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój największy sukces to mój synek <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Mądrze to napisałaś. Ja tez studiowałam dwa kierunki jednocześnie, uczyłam sie języków a i na korepetycje znalazł sie czas. Ale ja byłam w tym szczęśliwa. Lubiłam robić wszystko naraz. I zazdroszczę Ci tego hiszpanskiego ;) Moje życie ie bardzo sie zmieniło. Od kilku lat jestem prawie tylko dla dzieci. Mogę sie nimi delektować. I tez czuje sie szczęśliwa. Chociaż moja wewnętrzna.0, przez lata wbijana do głowy potrzeba bycia docenionym ZAWODOWO człowiekiem, czasem odzywa sie. Ba, bywają dni że krzyczy ;)
    I jeszcze jedno, super to napisałaś, że powinniśmy cieszyć się tym co jest teraz, w tymmomengia a nie ciagle czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani M pogubiła sie tu u Ciebie z diquist chyba ;

    www.kuchniabeznamiaru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. O tak, też zaliczyłam dwa kierunki, latałam za tym sukcesem,a on i tak nie nadszedł. Dużo przegapiłam i teraz cieszę się każdym małym sukcesem, przez małe s, bo te duże nie zawsze nadchodzą, albo w drodze po niego można opaść z sił i całkiem stracić radość z wielkich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  20. jak zawsze bardzo inspirująco.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nieważne co robisz, ważne by czerpać z tego radość i szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla mnie sukces oznacza coś, co idzie mi dobrze, bo to lubię i czerpię z tego jakąś radość :) I z rezerwą podchodzę do wszystkich tego typu poradników ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:26

    Wiesz, ja wcale nie powiedziałam, że nie byłam i nie jestem szczęśliwa :) po prostu doszłam do wniosku, że nie da się robić tylu rzeczy na raz i zaangażować się na sto procent :)

    OdpowiedzUsuń
  24. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:26

    który pewnie jest malutki ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:27

    duże nadchodzą zawsze w swoim czasie, dlatego warto cieszyć się tym, co mijamy po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  26. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:43

    czyli na dobrą sprawę mówimy o tym samym :)

    OdpowiedzUsuń
  27. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:43

    nawet jeśli jest to mycie naczyń :)

    OdpowiedzUsuń
  28. pieceofsimplicity17 lutego 2015 20:43

    bardzo się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Super napisane! Każdy ma własną definicję sukcesu i co innego sprawia, że osiągnął samorealizację. Grunt żeby nie zapomnieć się w tym do reszty i nie ustalać sobie danego celu tylko dlatego, że wszyscy wokół dążą do jego realizacji. Osiągnięty cel, który dla nas jest ważny dopiero jest sukcesem. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. bardzo ciekawy post, ciekawy i inspirujący! :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Cel jest ważny, ale kiedy już się coś osiągnie nagle uświadamiasz sobie, że najlepsza była droga do sukcesu, a nie samo jego osiągnięcie :) Szkoda, że czasami w drodze do spełnienia widzimy tylko ten jeden konkretny cel, a obok reszty wydarzeń przechodzimy obojętnie :)


    W odpowiedzi na komentarz: zdjęcia zachodu robiłam z mostu Kotlarskiego w Krakowie :)
    // wzniessie (wybacz, ale nie umiem się odnaleźć w komentowaniu :))

    OdpowiedzUsuń
  32. pieceofsimplicity18 lutego 2015 21:13

    ważne żeby wiedzieć dokąd się idzie, ale nie zamykać się na to co mija się po drodze :)

    OdpowiedzUsuń
  33. pieceofsimplicity18 lutego 2015 21:14

    dokładnie, nie ma sensu sugerować się tym co robią inni :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Skąd wiesz, że tego nie robię? :D

    OdpowiedzUsuń
  35. 51 yr old Accountant I Garwood Pullin, hailing from Brandon enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Acting. Took a trip to Rock-Hewn Churches of Ivanovo and drives a Ferrari 512S. zobacz na tych gosci

    OdpowiedzUsuń